W poniedziałek rozpoczął się w Bydgoszczy kolejny tydzień protestów przeciwko orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego, dotyczącego aborcji eugenicznej. W godzinach popołudniowego szczytu protestujący przeszli sprzed biura PiS przy ulicy Gdańskiej, ulicą Focha w kierunku Ronda Grunwaldzkiego.
Od soboty do poniedziałku obowiązuje zakaz wstępu na cmentarze, który w piątek po południu ogłosił na konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki. Decyzja ta była dość zaskakująca dla sprzedawców chryzantem i zniczy, którzy nagle się dowiedzieli, że ich biznesy mogą zostać zachwiane.
Od połowy października cała Polska objęta została obostrzeniami w ramach czerwonej strefy zagrożenia epidemicznego. Notowany wciąż wzrost dziennych zakażeń sprawia, że musimy się z taką sytuacją liczyć na dużo dłużej – można już ostrożnie mówić o tym, że nie powinniśmy liczyć na zniesienie czerwonych stref w skali naszego województwa w tym roku.
Ratusz podejrzewa, że firma Komunalnik może ewidencjonować odpady z innych gmin jako wyprodukowane przez bydgoszczan, przez co mogło dochodzić do zawyżania zapłaty jaką ponosi Bydgoszcz. Zastępca prezydenta Michał Sztybel o tym podejrzeniu zawiadomił Prokuraturę Okręgową w Bydgoszczy.
Nagła decyzja o zamknięciu cmentarzy od soboty do poniedziałku zdenerwowała wielu Polaków, ale przede wszystkim tych, co z handlu w okresie Wszystkich Świętych żyją. W całej Polsce w weekend przed siedzibami Prawa i Sprawiedliwości przedstawiciele opozycji składali je, w ramach solidarności ze sprzedawcami zniczy i kwiatów. W niedzielę krótki happening odbył się w Bydgoszczy.
Na bydgoskich cmentarzach spoczywają żołnierze podziemia antykomunistycznego, którzy mogą mówić o tym szczęściu, że ich szczątki zostały zidentyfikowane, bowiem do dzisiaj nie wiemy gdzie spoczywa wielu, w tym chociażby płk. Witold Pilecki. W ostatni piątek u Jezuitów z inicjatywy Ruchu Narodowego odprawiona została Msza Święta w intencji Żołnierzy Wyklętych.