Działania represyjne podejmowane wobec protestujących nie przynoszą wyraźnego spadku ich liczebności. Od trzech tygodni frekwencja na niedzielnych marszach w stolicy ustabilizowała się na poziomie ok. 100 tys. uczestników, nieznacznie spada jednak aktywność na prowincji, a także w dni powszednie. Choć w niedzielę starć z oddziałami OMON-u było więcej niż w minionych tygodniach, wciąż mają one charakter incydentalny. Społeczny gniew wynikający z utrzymywania się Łukaszenki przy władzy nie powoduje radykalizacji protestów, choć stopniowo wzrasta napięcie w ich trakcie, szczególnie wśród części demonstrantów nieobawiających się fizycznego przeciwstawienia się organom porządkowym – pisze w raporcie Piotr Żochowski, analityk Ośrodka Studiów Wschodnich - Postawa władz wciąż ma charakter wyczekujący: nie podejmują one ani decyzji o powrocie do masowych i brutalnych represji, ani też działań o charakterze politycznym mogących w przewidywalnej perspektywie uspokoić nastroje społeczne. Mińsk kontynuuje natomiast sztuczne kreowanie sytuacji zagrożenia zewnętrznego, czemu sprzyja wsparcie Moskwy. Wizyta rosyjskiego ministra obrony w Mińsku potwierdziła po raz kolejny, że Kremlprzywiązuje ogromną wagę do zagwarantowania swobody operowania swoich sił zbrojnych na terytorium Białorusi. Była też sygnałem skierowanym do NATO i USA, że Moskwa jest zdeterminowana do utrzymania reżimu Łukaszenki. Zapowiedź intensyfikacji białorusko-rosyjskich ćwiczeń wojskowych wydaje się zwiastować, że udział jednostek Sił Zbrojnych FR, które będą odbywać szkolenia na terytorium Białorusi, może – w zależności od rozwoju sytuacji politycznej – przybrać formę rotacyjnej obecności militarnej.