- Zwrócili się do mnie kupcy z troską swój byt i rodziny. Twierdzą oni, że tracą utargi i coraz mniej zarabiają, muszą codziennie walczyć o przetrwanie z powodu nieuczciwej konkurencji – wyjaśniała dziennikarzom Małgorzata Stawicka – Ceny ich konkurencji są niższe z powodu niepłacenia podatków i innych opłat. Ten problem zatem uderza w nasze społeczeństwo podwójnie.

W opinii kandydatki z jednej strony są mniejsze wpływy z podatków, a z drugiej bydgoszczanie chcący uczciwie pracować nie mogą się bogacić i rośnie bezrobocie.

Stawicka w tej sprawie interweniowała pisemnie w ratuszu, w odpowiedzi uzyskała informację, że nie jest ten problem znany miastu, gdyż nikt do tej pory się nie skarżył. Zupełnie inaczej patrzą na to jednak obecni na konferencji kupcy, którzy wprost mówią, że ich apele były przez miasto lekceważone, zaś służby państwowe jak Urząd Skarbowy skrupulatnie kontrolują tylko uczciwie działających handlarzy, a działający nielegalnie obcokrajowcy są traktowani pobłażliwie. Nikt nie kontroluje także źródła pochodzenia sprzedawanego tańszego towaru.

- Postulujemy o uniemożliwienie handlu osobom, które nie mają zarejestrowanej działalności gospodarczej i nie opłacają składek ZUS – tłumaczył przedstawiciel kupców. Jak wyjaśniano, w ciągu jednej soboty Bułgarzy i Rumunii odnotowują tak wysokie obroty, że zgodnie z polskim prawem powinni posiadać kasy fiskalne.

Kupcy zarzucają miastu także zbyt liberalną politykę stawiania marketów, co ekonomicznie uderza w ich.

Jeżeli nie zostaną podjęte zdecydowane kroki, to zamierzają oni walczyć dalej poprzez pikiety.