Taki scenariusz od dawna uważała za realny bydgoska partia Razem, która chciała wystawić swoją listę, a gdyby nie było kandydata lewicowego na prezydenta, także kogoś na ten urząd. Razem chciało w ten sposób pokazać swoją wyrazistość wyborcom i pokazać jako alternatywę dla Nowej Lewicy, która jak słyszymy ,,stała się wasalem bydgoskiej PO”. Nic z tego może nie wyjść, bo według Nowej Lewicy również Razem znajdzie się na wspólnej liście.Nieoficjalnie słyszymy, że na wspólnej liście nie mają szans się znaleźć działacze lewicy, którzy krytykowali w ostatnim czasie politykę bydgoskiego ratusza. Razem dementuje twierdząc, że jednoznacznych deklaracji nie ma i być może wystawi swoje listy niezależnie od Nowej Lewicy która zdecydowała o pujściu z Koalicją Obywatelską.
Wspólne listy niekoniecznie podobają się już wśród polityków Koalicji Obywatelskiej, w szczególności Platformy Obywatelskiej – Lewica idąc samodzielnie nie zdobyłaby żadnego mandatu, dlaczego mamy się nią dzielić naszymi mandatami? - mówi nam jeden z działaczy bydgoskiej PO.