Przyczyną zgonu pana Andrzeja był zawał serca spowodowany stresującą sytuacją. Najprawdopodobniej był on obecny gdy inny pies zaatakował jego czworonoga, być może próbował go ratować. Ta sprawa wywołuje dyskusję o to czy właściciele niebezpiecznych psów sprawują nad nimi kontroli. Najbezpieczniejszym rozwiązaniem byłaby w przypadku możliwości agresji wobec innych zwierząt lub ludzi, najzwyczajniejsza smycz. W polskim prawie mamy zapis, że zabrania się puszczania w lesie psa ,,luzem”. Słowo luzem może być jednak w różny sposób interpretowane.
Córka pana Andrzeja, Anna w mediach społecznościowych wskazuje, że dwa tygodnie przed tą tragiczną sytuacją była obecna przy innym incydencie - duży biały pies zaatakował naszego psa bez znacznych uszkodzeń (lekkie zadraśnięcie na skórze). Niestety zlekceważyliśmy ten fakt i nie zgłosiliśmy sprawy. Być może to ten sam pies zaatakował ponownie.
Rodzina zmarłego prosi o informacje, które mogłyby pomóc w ustaleniu do czego dokładnie doszło w poniedziałek 7 listopada oraz właściciela czworonoga który zaatakował ich psa, mogąc się przyczynić do śmierci pana Andrzeja. Ta sprawa jest jednak też istotna z punktu widzenia poczucia bezpieczeństwa mieszkańców Bajki, którzy z dużymi obawami korzystają z lasów.