W tym roku Województwo Kujawsko-Pomorskie obchodzi 25.lecie istnienia, w tym czasie mieliśmy dwóch marzałków Waldemara Achramowicza i Piotra Całbeckiego – obaj związani byli z Toruniem. Od wojewódzkiego szefa PO wyszedł kilka tygodni temu komunikat, że wojewoda został powołany z Bydgoszczy, ale marszałek będzie z Torunia.
Być może PiS w Bydgoszczy obieca wkrótce marszałka z Bydgoszczy, tylko ta formacja nie ma specjalnie zdolności koalicyjnych.
Zmieńmy jednak trochę reguły gry
Co łączy przewodniczącą Komisji Europejskiej i marszałka naszego województwa? Są wybierani w dość podobnym mechanizmie – szefową KE wybiera Parlament Europejski po uzgodnieniach z rządami narodowymi, natomiast marszałka województwa Sejmik Województwa. W przypadku europejskiego procesu demokratycznego kandydaci na przewodniczącego KE są ogłaszani jeszcze przed eurowyborami i debatują między sobą w kampanii wyborczej.
To rozwiązanie wygląda na tyle ciekawie, że można by je zastosować także przy wyborach marszałka. Komitety, które faktycznie chcą wystawić kontrkandydata wobec Całbeckiego powinny teraz zaprezentować nazwisko osoby, która ubiegałaby się o fotel marszałka – mowa tutaj o PiS-ie i Trzeciej Drodze. Wtedy będziemy mieli przy okazji tych wyborów też debatę o wizji przyszłości województwa.
W przeciwnym wypadku obiecywanie, że zmieni się marszałek będzie drwiną z wyborców. W takim wypadku co za problem, aby działacze danej partii z Bydgoszczy dla podbicia swoich notowań obiecali marszałka z Bydgoszczy, a działacze tej samej partii z Torunia kogoś innego.