Marcinkowski w rozmowie z NaTemat wskazuje, że oprócz CBA, na włodarza Inowrocławia uwzięła się TVP emitując reportaż Anity Gargas poświęcony ,,układowi inowrocławskiemu”, natomiast Państwowa Inspekcja Pracy zaczęła badać urlopy prezydenta (o tym, że prezydent nie korzysta z urlopów, po czym przysługują mu bardzo wysokie ekwiwalenty pieniężne, pisaliśmy chociażby przedwczoraj) – Nie mogą uderzyć w syna, to uderzają w ojca – uważa Tomasz Marcinkowski – Myślę, że akurat w Inowrocławiu nie jest to przypadkowa kontrola. Taka moja opinia – dodaje.

Publikacja portalu NaTemat.pl znanego z negatywnego podejścia do obecnego rządu, napisana jest pod tezę, iż ma miejsce nagonka na polityczne zamówienie, która ma na celu zniszczenie rodziny Brejzów.

Nie wszystko jest jednak takie proste

W publikacji w żaden sposób nie wspomniano o patologiach, które w Inowrocławiu mają miejsce od dłuższego czasu. Najprostszą rzeczą niech będzie fakt, iż w inowrocławskim samorządzie nie ma zastosowania niepisana zasada, iż na czele Komisji Rewizyjnej dobrze by było, aby stał przedstawiciel opozycji. Takie coś funkcjonuje chociażby w Bydgoszczy, ale w Inowrocławiu koalicja uznała, że skoro ma większość to...

W Inowrocławiu od wielu lat mamy do czynienia sytuację, gdzie Kujawskie Centrum Kultury za pieniądze publiczne realizuje audycje publicystyczne dla telewizji kablowej, które w dość jednostronny prezentują chociażby przebieg obrad Rady Miejskiej. Inowrocław jest zatem miastem, który ma nawet swoje media publiczne. Pracownicy KCK - będący z punktu formalnego w podległości służbowej wobec prezydenta – redagują również portal informacyjny, na którym zdarzało się szkalować radnych opozycji. Temat od wielu lat jest wielu działaczom PO dobrze znany, powstało również ekspercie opracowanie pod kierownictwem prof. Huasnera o szkodliwości takiej sytuacji, ale nikomu to nie przeszkadzało.

W ostatnich miesiącach mieliśmy również sytuację, gdy samorząd za publiczne pieniądze wykupił w jednej z gazet artykuł mający na celu ośmieszenie radnego opozycji Marcina Wrońskiego.

Na łamach NaTemat przewodniczący Marcinkowski uważa również, że na władze Inowrocławia uwziął się NIK. Warto przypomnieć ustalenia z jednej z kontroli, która wskazała duże nieprawidłowości przy przetargu na budowane za unijne pieniądze termy. Po rozstrzygnięciu przetargu, zamawiający, w tym wypadku miasto, zgodziło się na zmianę zasad SIWZ, na korzyść kontrahenta.

Można powiedzieć zatem, że kij ma dwa końce.