W Bydgoszczy w pubach zlokalizowanych w centrum stadardem jeżeli chodzi o cenę piwa jest 10 zł. Zjedczenie obiadu poniżej 20 zł natomiast może nie być tak łatwe jak to było w okresie jeszcze przed drugim lockdownem wprowadzonym w październiku.
- Weszliśmy w sezon po drugim, bardzo długim lockdownie, gastronomii nieczynnej przez ponad siedem miesięcy, utopionej w długach. Zadłużenie gastronomii w Polsce to jest kwota astronomiczna, prawie 800 mln zł, więc przedsiębiorcy muszą teraz podnieść ceny, żeby jak najszybciej spłacić zadłużenie, które powstało w czasie pandemii – mówi agencji Newseria Jacek Czauderna z Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej. Czauderna wskazuje jednak także istotny wpływ na ceny ze strony inflacji - Ceny surowców wzrosły wszędzie, nie tylko w gastronomii, ale też w detalu. Wzrosły ceny energii, mediów, wszystkie te składniki mają wpływ na to, co się stało z naszymi kartami menu, czyli wzrost kosztów wytworzenia produktu.
Według analiz IGGP w minionym roku sektor gastro mógł stracić nawet 30 mld zł. Jak wynika z danych BIG InfoMonitor, w ciągu 11 miesięcy pandemii od kwietnia 2020 roku do lutego 2021 roku długi sektora podwyższyły się o 10 proc., do prawie 715 mln zł. Gdy w okresie od końca marca ub.r. do końca lutego tego roku zaległości wszystkich podmiotów notowanych w Rejestrze Dłużników BIG InfoMonitor oraz w BIK podwyższyły się o 5,4 proc., w przypadku gastronomii było to 10,4 proc.
Zdaniem Czaudery ceny mogą spaść po sezonie.