Sikorski był wymieniany jeszcze kilka tygodni w spekulacjach medialnych jako poważny kandydat na zastąpienie Catherine Ashton na stanowisko szefa unijnej dyplomacji. Polski minister miał wtedy swoje pięć minut w polityce międzynarodowej, po tym jak udało mu się rozładować napięcie w Kijowie. W Polsce Sikorski był krytykowany przez opozycję związaną z PiS, że dość stanowczo powiedział liderom Majdanu, iż jak nie dojdzie do porozumienia to mogą wszyscy zginąć. W Europie wobec jego skuteczności wyrażono jednak duże uznanie. Sam zainteresowany od objęcia europejskiej dyplomacji się publicznie jednak dystansował tłumacząc, że woli pozostać w Polsce i wspomóc Donalda Tuska w walce o trzecią kadencje.
O tym jednak, że Sikorski rozważał objęcie unijnej funkcji świadczy opublikowana przez tygodnik ,,Wprost” jego rozmowa z Jackiem Rostowskim. Obaj panowie dyskutowali o funkcji komisarza ds. polityki energetycznej, do której obaj byli przymierzani i jak można wywnioskować z tej rozmowy Polak miał realną szansę objąć tę funkcję.
Ta podsłuchana rozmowa mocno nadwyrężyła jednak pozycją polskiego ministra, głównie z powodu wypowiedzi negatywnej na temat stosunków Polski z Amerykanami. Po tej wypowiedzi trudno sobie wyobrazić, że taki polityk mógłby zostać szefem unijnej dyplomacji. Skutki publikacji ,,Wprost” już w pewnym stopniu odczuwamy, gdyż rozmowy międzynarodowe poświecone przyszłości Ukrainy odbywały się ostatnio bez udziału Polski mimo, że jesteśmy bezpośrednim sąsiadem tego państwa.
Ostatni kryzys polityczny w naszym kraju mógł nadszarpnąć pozycją Polski w Europie, choć zapewne nasz kraj może nadal liczyć na objęcie funkcji wysokiej rangą komisarza. We frakcji EPP którą reprezentuje Juncker drugą silą narodowościową są bowiem Polacy (zaraz za Niemcami).