Jesteś tutaj: Home

Tak niewielu pielgrzymów diecezja bydgoska nie pamięta. Do tego likwidacja seminarium

Napisane przez  Łukasz Religa Opublikowano w Bydgoszcz niedziela, 21 sierpień 2022 13:50
Tak niewielu pielgrzymów diecezja bydgoska nie pamięta. Do tego likwidacja seminarium Fot: Paweł Zielke

Pod koniec lipca na Jasną Górę dotarło około 300 pielgrzymów w ramach pielgrzymki diecezji, to znacznie mniej niż w okresie przed pandemią, a na początkach naszej diecezji były lata z liczbą około tysiąca pątników. To tylko naocznie pokazuje w jakim kryzysie jest bydgoski kościół, którego biskup musiał zamknąć seminarium, bo nie było chętnych. Wydaje się, że prędzej niż później doczekamy się też zjawiska likwidowania świątyń.

 

Kluczowe dane zbierane będą dopiero na jesieni, gdy na zlecenie Instytutu Statystyki Kościoła Katoliskiego będzie prowadzone liczenie wiernych na liturgiach, te dane wówczas będziemy mogli porównać z liczbami z 2019 roku – nie wiemy czy ISKK ujawni je od razu czy po kilku miesiącach. Dane z lat 2020 i 2021 są niezbyt wiarygodne z uwagi na obowiązujące obostrzenia.

 

Jedną z kluczowych przyczyn tego stanu rzeczy w mojej opinii jest demografia – notujemy wyraźny wzrost śmiertelności w ostatnich latach, do czego przyczynił się COVID-19. Umierali głównie starsi, czyli przedstawiciele pokolenia, które według badań traktowano jako głęboko wierzące i praktykujące. Młodsze pokolenia Polaków już do wiary nie są tak przekonane. Kilka lat temu ukazały się badania Pew Research Center, z których wynikało, że na Mszę chodzi ponad 55% Polaków w wieku 40 plus, ale wśród młodszych ten odsetek wynosi tylko 26%. Pandemia natomiast namieszała w strukturze demograficznej.

 

Nie można pominąć też skandali seksualnych w Kościele, które również wiele osób, głównie młodych, zniechęciły od uczestnictwa w Mszach Świętych. W praktyce wyszło tak, że te osoby przestały chodzić do kościoła po wprowadzeniu obostrzeń pandemicznych (co było uzasadnione), ale już po ich zniesieniu nie wróciły. Bydgoski Kościół niestety na tym też wiele stracił, po tym jak sąd przyznając ofierze byłego księdza odszkodowanie, uznał zaniechania bydgoskiej hierarchii.

 

Zejdziecie z tego świata ze świadomością przyłożenia ręki

Są tacy, co próbują z uporem maniaka wierzyć, że za tymi problemami Kościoła stoją złe sił, ci bardziej radykalni widzą w tym spisem masoński. W Bydgoszczy głównym wrogiem zewnętrznym jest LGBT i kwestie związane z seksualizacją. Przyjmowanie jednak narracji, że ludzie przestali chodzić na Mszę bo coś robi LGBT wydaje się absurdalne,a przez grupy wiekowe najbardziej narażone na laicyzację właściwie śmieszne. Przy tej okazji walki z wrogiem zewnętrznym dochodzi niekiedy do kontrowersyjnego wykorzystywania pieniędzy, przypomnę o dość głośnej sprawie z udziałem bydgoskiej fundacji ,,Czyste Serca”, którego działacze na co dzień aktywnie uczestniczą w życiu diecezji. Fundacja za środki z Funduszu Sprawiedliwości organizowała konferencję mające propagować powściągliwość seksualną młodzieży. Pech chciał (a podobno nie ma przypadków jak mówią ludzie wiary), że realizacja tego grantu została skontrolowana przez Najwyższą Izbę Kontroli i wykazała, że na organizację tych konferencji wydano 546,4 tys. zł, gdy realne koszty to 74,7 tys. zł – pozostałe ponad 471 tys. zł to marża firmy pośredniczącej.

 

Po tym, gdy to wszystko wyszło na jaw nie było jednak żadnego uderzenia się w pierś, natomiast pojawiła się polityczna próba podważania kompetencji kontrolerów NIK – w myśl zasady: skoro ktoś musi być winny, to zwalmy winę na kontrolera. Nie będą już po raz kolejny rozpisywał się o locie gołębi i zbiórce na parafię we Lwowie, ale to też było. Są to sprawy, z którymi prędzej czy później bydgoski Kościół będzie musiał się też zmierzyć.

 

Nie uważam, że te sprawy mają kluczowy wpływ na odchodzenie wiernych od Kościoła, ale na pewno mają jakiś. Są to bowiem kolejne argumenty dla osób wahających się czy to jest ich Kościół. Z tego też powodu osoby zaangażowane w ten proceder muszą mieć świadomość, że postawą swojego życia przyczyniają się do tego, że Polska staje się laicka. Urodzili się w jednym z najbardziej katolickich państw na świecie, ale odejdą ze świadomością, że już tamten dawny blask nie powróci, przynajmniej w dłuższej perspektywie.

 

Z dzisiejszego kryzysu wyłoni się Kościół, który straci wiele. Stanie się nieliczny i będzie musiał rozpocząć na nowo, mniej więcej od początków. Nie będzie już więcej w stanie mieszkać w budynkach, które zbudował w czasach dostatku – pisał w 1969 roku kard. Joseph Ratzingier, późniejszy papież Benedykt XVI - Rozpocznie na nowo od małych grup, od ruchów i od mniejszości, która na nowo postawi Wiarę w centrum doświadczenia. Będzie Kościołem bardziej duchowym, który nie przypisze sobie mandatu politycznego, flirtując raz z lewicą a raz z prawicą. Będzie ubogi i stanie się Kościołem ubogich. Wtedy ludzie zobaczą tą małą trzódkę wierzących jako coś kompletnie nowego: odkryją ją jako nadzieję dla nich, odpowiedź, której zawsze w tajemnicy szukali.

 

Kardynał Ratzingier pisał to o procesach jakie zauważał na zachodzie Europy, ale dzisiaj dotarło to też do nas do Polski, a także naszego bydgoskiego Kościoła.