Jesteś tutaj: Home

W tych wyborach każdy głos może mieć znaczenie (komentarz)

Napisane przez  Łukasz Religa Opublikowano w Regionalne czwartek, 18 czerwiec 2020 09:55

Brytyjczycy Winstona Churchilla zapamiętali jako tego przywódcę, który wygrał II wojnę światową. W lipcu 1945 roku przegrał jednak wybory i musiał oddać władzę. Być może za kilka lat, gdy będzie można spojrzeć na pewne rzeczy z perspektywy czasu okaże się, że Polska dzięki trudnym decyzjom rządu Morawieckiego w miarę delikatnie przejdzie przez kryzys spowodowany przez COVID-19, ale ten sam wirus może przysłużyć się do zmiany nastrojów politycznych.

Do końca kampanii wyborczej pozostało już tylko 8 dni, choć wszystko wskazuje na to, że będzie potrzebna dogrywka. Sondaże, z których różnica pomiędzy prezydentem Andrzejem Dudą a Rafałem Trzaskowskim w drugiej turze będzie minimalna. Jeżeli wygra Trzaskowski wydają się bardzo prawdopodobne przyśpieszone wybory parlamentarne, co może zakończyć okres hegemonii na polskiej scenie politycznej Prawa i Sprawiedliwości. Wielu publicystów sympatyzujących z obecną władzą już bije na alarm, mobilizując sympatyków do wysiłku, aby pomóc prezydentowi Dudzie wygrać. Pokazuje to tylko jak wielka jest stawka tej batalii i jak niepewny jest jest finał.

 

COVID wszystko pokrzyżował

Jeszcze kilka miesięcy temu wszystko wskazywało na to, że prezydent Andrzej Duda nie powinien specjalnie tych wyborów się obawiać, a być może nawet może się pokusić o zwycięstwo w pierwszej turze. Paradoksalnie 5 lat temu z takim samym nastawieniem podchodzić mógł poprzedni prezydent Bronisław Komorowski, którego porażka z Dudą okazała się niespodzianką. Za Dudą przemawiał też brak charyzmy kandydatki głównej partii opozycyjnej Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, która według sondaży przegrywała nawet z kandydatem Konfederacji, związanym z Ruchem Narodowym.

 

Z powodu epidemii koronawirusa wybory nie odbyły się w terminie, natomiast wiele decyzji rządu związanych z walką z COVID-19 było niepopularnych, przez co mogą uderzać w notowania prezydenta Dudy. Wyborcy kierują się w dużej mierze emocjami (emocje w polityce z uwagi na zainteresowanie badaczy stały się swoją droga nową gałęzią nauki), a dzisiaj mało kto pamięta gdy we Włoszech dziennie z powodu COVID-19 umierały setki ludzi.

 

Szereg perturbacji pozwolił wejść do gry Rafałowi Trzaskowskiemu, który z kandydatów opozycji wydaje się prezentować największą charyzmę. I nawet mimo nie tak małego negatywnego elektoratu, głównie z powodu poglądów światopoglądowych, udało mu się obudzić wyborców, którzy zaczynają odczuwać tzw. ,,zmęczenie materiału” obozem rządzącym, choć Trzaskowski specjalnie spektakularnej kampanii nie prowadzi.

 

Na taki przebieg spraw nie był jednak przygotowany PiS.

 

Przekonywanie przekonanych

Zdaję sobie sprawę, że za te słowa dostanie mi się od ,,żelaznego” elektoratu PiS, ale kampania prezydenta Dudy wydaje się stać w pacie. To nie jest ten sam Andrzej Duda, który 5 lat temu spektakularnie pokonał Bronisława Komorowskiego. Bardziej można zauważyć, że w dużej mierze jest adresowana pod sympatyków PiS, czyli jest to takie przekonywanie już przekonanych. Przekaz adresowany jest pod elektorat, który z dużą pewnością i tak poprze urzędującego prezydenta. Na dodatek dość silna politycznie jest obecnie też Konfederacja, z którą PiS musi walczyć o ten najbardziej na prawo elektorat.

 

Telewizyjny problem

Na dodatek mamy też kilka wizerunkowych wpadek – przede wszystkim trzeba wspomnieć o środkowym palcu posłanki Lichockiej po głosowaniu w sprawie przekazania 2 mld zł na TVP, choć opozycja chciała na onkologię. Zagranie opozycji z onkologią okazało się majstersztykiem, choć gdyby nie posłanka Lichocka, to zapewne dzisiaj o nim nikt by nie pamiętał. Sztab prezydenta zdając sobie sprawę jak przekłada się to na wizerunek, przekonał prezydenta aby ten podpisał wsparcie mediów publicznych pod warunkiem rezygnacji z funkcji prezesa Jacka Kurskiego. Niedługo później prezydent został upokorzony, gdy okazało się, że Kurski nadal będzie kierował telewizją.

 

Odnoszę wrażenie, że frakcja, nazwę ją ,,telewizyjna”, jest mimo wszystko oderwana od rzeczywistości, bowiem przy dzisiejszej liczbie kanałów telewizyjnych, setkach dzienników i tysiącach portali internetowych, TVP oddziałuje jedynie na żelazny elektorat, z tego też powodu telewizja nie jest wstanie pomóc w pozyskaniu tak niezbędnego w najbliższym czasie nowego elektoratu. Na początku kadencji zapowiadano repolonizację mediów, w praktyce wspierano lokalne media próbujące się władzy ,,przypodobać”, zapominając o tym, że odbiorca widząc jednoznaczny przekaz po prostu zmieni źródło pozyskiwania informacji, czyli znów mamy do czynienia z przekonywaniem przekonanych. Takie podejście do sprawy medialnej mogło być atrakcyjne dla niektórych polityków obozu rządzącego w wyborach parlamentarnych czy samorządowych, które opierały się przecież o wewnętrzną rywalizację kandydatów na listach wyborczych o ten sam elektorat, ale dzisiaj, gdy trzeba szukać nowego elektoratu, nie utożsamiający się tożsamościowo z PiS-em, to się mści. O tym, że jest z tym problem mentalnościowy świadczy przykład, który moim zdaniem może stać się symbolem tej kampanii w regionie – mianowicie prezydent Andrzej Duda do Solca Kujawskiego przyjechał z kilkuminutowym opóźnieniem (co nie jest niczym zadziwiającym, gdy polityk jeździ po całym kraju ze spotkania na spotkanie), jeden z autorów postanowił zabłysnąć stwierdzeniem, że prezydent przybył punktualnie, jednocześnie zachwalając jak wspaniałą prowadzi kampanie (wbrew moim tezom z niniejszej publikacji). Tym przekazem autor co najwyżej może próbować jednak zabłysnąć wśród żelaznego elektoratu, ale nie pozyskać już nowych wyborców. Przekonywanie się wzajemne, w już wśród przekonanych.

 

Gorące trzy tygodnie

Wysoka temperatura powietrza nas nie rozpieszcza w ostatnich dniach, a na dodatek przed nami wysoka temperatura emocji w najbliższych trzech tygodniach. Podejrzewam, że PiS będzie starał się mimo wszystko próbować zawalczyć jeszcze bardziej o elektorat centrowy, choć może być z tym już trochę za późno. Może się okazać też, że sondaże są niedoszacowane, a przewaga urzędującego prezydenta jest na tyle wysoka, że może nie spektakularnie, ale zostanie wybrany na drugą kadencję.

 

PiS nie może jednak tylko na to liczyć, bowiem lekcję dają przegrane przed rokiem wybory do Senatu, pamiętać trzeba też, że do Sejmu opozycja uzyskała więcej głosów od PiS-u, który co prawda uzyskał większość, ale tylko dzięki algorytmowi D Hondta.

 

Zatem teza z tytułu wydaje się bardzo prawdopodobna, o tym, że każdy głos we wpływie na wynik tej batalii będzie miał znaczenie. I to nie tylko poetycko, demokratycznie, ale dosłownie, każdy głos będzie na wagę złota.

 

 

 


PS.

W powyższym tekście, ani razu nie odniosłem się merytorycznie, czy też w ocenie do tego, który z kandydatów jest lepszy, czy oferuje lepszą wizję Polski. Wspominam o tym, bowiem pokazuje to jak duży wpływ na wynik tych wyborów będą miały emocje, do procesów których wytwarzania starałem się nawiązywać, a sprawy merytoryczne są na drugim, albo i nawet trzecim miejscu. A może i na jeszcze dalszym.