Odrzucenie tych zapisów było możliwe dzięki głosowaniu niemal całej opozycji za takim rozwiązaniem. Z klubu Koalicji Obywatelskiej wyłamali się tylko senator bydgoski Andrzej Kobiak i inowrocławski Krzysztof Brejza, którzy chcieli pozostawienia zapisów lex Biziel. Prawie cały PiS głosował natomiast za lex Biziel - za wykreśleniem zapisów głosowali jedynie senatorowie Bogusława Orzechowska i Wiesław Dobkowski. PiS ma jednak w Senacie mniejszość.
W debacie opozycja zarzuca niekonstytucyjność, a minister rektorowi UMK brak dobrej woli
- Gdyby druga strona wyrażała większą inicjatywę do dyskusji, to myślę, że co do zasady można by osiągnąć inny consensus – mówił przed południem w debacie senackiej wiceminister Piotr Bromber, wspominając, że w czerwcu odbyła się specjalna sejmowa Komisja Zdrowia o sytuacji bydgoskich szpitali, którą zignorowały władze toruńskiego UMK. Rektor UMK nie chciał też rozmawiać z bydgoskimi radnymi - Ogólna konkluzja tej komisji była taka, że wprowadzamy tak ważne zmiany, bez dyskusji z interesariuszami – wskazywał wiceminister Bromber - Wydaje się, że jedyna możliwość zagwarantowania bezpieczeństwa zdrowotnego mieszkańców = mówił o motywach rządu umieszczenia tych zapisów.
Zdaniem Biura Legislacyjnego Senatu zapisy mające uniemożliwić rektorom, w tym wypadku rektorowi UMK, samodzielne decydowanie o likwidacji szpitali, naruszają Konstytucję, bowiem nie przeprowadzono tutaj całego trzyczytaniowego procesu legislacyjnego. Zapisy te wprowadzono bowiem dopiero w formie poprawki w drugim czytaniu, właściwie w tym samym dniu, co Sejm ostatecznie ustawę przyjął - Wprowadzono do ustawy w sposób niekonstytutcyjny w drugim czytaniu – ocenił sprawozdawca senackiej Komisji Zdrowia senator Wojciech Konieczny - To w sposób drastyczny odbiega od całego tematu ustawy.
Szerzej debatę senacką nad tym punktem relacjonujemy: Wiceminister zdrowia: Gdyby władze UMK chciały dyskutować, to nie trzeba by ograniczać ich kompetencji