Nie oznacza to jednak końca sporu, choć to z punktu widzenia mieszkańca najważniejsze wydaje się rozstrzygnięte, skoro latarnie ponownie będą świecić. Spór Enea i Miasta toczy się natomiast dalej w sądzie i dotyczy okresu styczeń – wrzesień, gdy Bydgoszcz bez umownie korzystała z latarni Enea. Ratusz nie chciał się zgodzić na warunki stawiane przez operatora, wskazując, że Enea do tej pory naliczała opłaty za latarnie fizycznie nie istniejące – inwentaryzacja przeprowadzona przez ZDMiKP wykazała, że 1018 latarni zostało zlikwidowane w toku inwestycji miejskich, natomiast 525 opraw należących do Miasta Enea uważała za swoje.
Ogłoszony we wrześniu przetarg na mocy, którego Enea z Bydgoszczą doszła do porozumienia, nie uwzględniał już tych 1,5 tys. latarni, które wykazała inwentaryzacja ZDMIKP.
Co dalej z latarniami poza terenami miejskimi?
Przetarg objął również latarnie leżące na terenach innych zarządców, w tym spółdzielni mieszkaniowych, ABW, ale tylko do końca bieżącego roku. Pozostaje zatem pytanie kto będzie za nie płacił po 1 stycznia. Pytanie, które nauczeni kryzysem jaki powstał w ostatnich miesiącach z oświetleniem, które należy zadawać sobie już dzisiaj.