Do zdarzenia doszło na posiedzeniu Sejmu w dniu 22 stycznia, na samym początku obrad. Do pierwszej ławy, gdzie zasiada Jarosław Kaczyński podchodzi ubrana na różowo Ewa Kozanecka, która trzymając torebkę w lewej ręce, przy użyciu prawej dłoni coś prezesowi tłumaczyła. Nie wiemy o czym rozmawiali posłowie, ale wyglądało to raczej jak wyrażanie jakiś pretensji, co można wywnioskować również z niezbyt zadowolonej miny prezesa.
W dalszej części obrady rozpoczęła marszałek Elżbieta Witek, prosząc jednocześnie posłów o powstanie, bowiem dwójka nowych parlamentarzystów składała ślubowanie. Ta mała uroczystość przerwała rozmowę Kozaneckiej z Kaczyńskim, posłanka stojąc przed ławami musiała przeczekać ślubowanie, potem próbowała wznowić rozmowę z prezesem, ale najpierw zamieszanie wprowadził jeden z posłów, który złożył ślubowanie, witając się z prezesem partii, następnie z jakąś sprawą przyszedł minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski, przez co posłanka musiała stać z boku.
Największą zagadką w tej sprawie jest temat rozmowy, czego politycy nie zdradzają. Być może posłanka wyraziła niezadowolenie, że na początku roku wiceministrem został bydgoski radny Jarosław Wenderlich, a przy nominacjach ministerialnych zapomniano o innych posłach z okręgu np. o jej ,,skromnej osobie”.