W sobotę odbyła się Ceremonia Otwarcia, którą pierwotnie planowano w piątek, ale z uwagi na niezbyt łaskawą pogodę zdecydowano się ją przenieść.

 

- Po raz kolejny tak prestiżowe wydarzenie sportowe odbywa się nad Gopłem. Sześć lat temu Kruszwica była pierwszym w historii gospodarzem Mistrzostw Europy Juniorów. Tamte zawody zakończyły się wielkim sportowym i organizacyjnym sukcesem. Po biegach, które odbyły się tutaj, już można powiedzieć, że te zawody także są na naprawdę wysokim poziomie – mówił przewodniczący Europejskiej Federacji Wioślarskiej Ryszard Stadniuk, w trakcie uroczystej ceremonii.

 

Najważniejszym elementem tego typu ceremonii jest jednak zawsze zaprezentowanie wszystkich reprezentacji narodowych. Na Kujawy przyjechało około 400 zawodników z 30 państw europejskich. W dużej mierze zostali oni zakwaterowani w Inowrocławiu. Główny ciężar organizacyjny ponosi klub Gopło Kruszwica, wspierany gminę Kruszwica.

 

 

W sobotę odbyły się też pierwsze wyścigi. Najciekawsza rywalizacja odbędzie się jednak w niedzielę, w którą zaplanowano półfinały i finały.

 

Bydgoszczanie w grze

Podczas zawodów na Gople nie mogło zabraknąć reprezentantów Polski, której trzon tworzą zawodnicy bydgoskiego klubu RTW LOTTO Bydgostia. W sobotę jednak Polacy nie odgrywali pierwszych skrzypiec.

 

W czwórce podwójnej wyścig kwalifikacyjny wygrała osada złożona przez: Marcina Sobieraja, Jakuba Dominiczaka, Dawida Pieniaka i Mateusza Świętka. Dwaj pierwsi zawodnicy na co dzień trenują w Bydgostii.

 

W kwalifikacjach gorzej powiodło się już Dariuszowi Paczkowskiemu w ramach jedynki wagi lekkiej, który musiał wystąpić w repasażach, w których uzyskał najlepszy wynik. Dzięki temu zawodnik RTW LOTTO Bydgostii będzie walczył w niedzielę o medale.

 

 

Zawisza od początku meczu prezentował się lepiej. Niebiesko-czarni mieli kilka dogodnych sytuacji, ale bramka pilnowana przez Łukasza Dąbrowskiego była jak zaczarowana. Piłka jakimś cudem nie leciała w światło bramki. Piłkarzom Zawiszy trzeba przyznać natomiast, iż z meczu na mecz są coraz bardziej zgrani. Dzisiaj wiedzieliśmy kilka kombinacji przy wykonywaniu stałych fragmentów gry, które mogły zmylić przeciwnika. Pod koniec pierwszej połowy niebiesko-czarni wykonywali bardzo blisko bramki Victorii rzut wolny, kibice dopingujący Zawiszę przez cały mecz już właściwie widzieli piłkę w siatce, ale minimalnie nie doskoczył do niej żaden zawodnik Zawiszy.

 

Piłka do siatki wpadła jednak już po tym, gdy po silnym uderzeniu Wojciecha Ruczyńskiego, obroniony przez bramkarza strzał dobił Patryk Straszewski. Zdaniem sędziego był jednak spalony i bramka nie została uznana. Z kolei piłkarze Victorii w pierwszej odsłonie meczu nie sprawili większego zagrożenia bramce bydgoskiego Zawiszy.

 

Druga połowa przebiegała podobnie. Czas jednak uciekał, a optyczna przewaga w przypadku remisu nie miałaby żadnego znaczenia. Dlatego na stadionie zaczynało robić się nerwowo. Spokojniej zrobiło się dopiero w 74 minucie, gdy fenomenalnym strzałem nad bramkarze, jedynego w tym meczu gola zdobył Arkadiusz Nowicki, któremu asystował Adrian Brzeziński.

 

{youtube}8kCROFuCc2w{/youtube}

 

Kilka minut później groźną sytuację w tym meczu wypracowali goście z Koronowa. Bardzo przytomnie zachował się jednak bramkarz Zawiszy Marcin Niwiński, który przyczynił się do wywalczenia trzech punktów przez Zawiszę. W tabeli Zawisza utrzymał pozycję lidera z kompletem 9 punktów na koncie. Identyczny dorobek punktowy ma jeszcze tylko Krajna Sępólno Krajeńskie.

 

Zawisza Bydgoszcz - Victoria Koronowo 1:0 (0:0)

74 minuta - Arkadiusz Nowicki

 

Skrót meczu Zawisza - Victoria Koronowo

Zanim jednak rozpoczęła się prelekcja odprawiono Mszę Świętą w łacińską w intencji Polski i Węgier, którą celebrował ks. Adam Różniakowski. W homilii kapłan wskazywał na zapisy w węgierskiej Konstytucji, które odwołują się z jednej strony do Boga, ale również dokument ten chroni rolę małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny.

 

Film dokumentalny ,,Węgierski Korytarz: Warszawa 1944” jest produkcją węgierską. Na zlecenie fundacji Niepodległa Rzeczypospolita Kampinowska opracowano również jego wersję polską. Wczorajszy pokaz był trzecim publicznym w Polsce – premiera odbyła się w maju w Muzeum Powstania Warszawskiego.

 

Opowiada on losach II Węgierskiego Korpusu Rezerwy, który w 1944 roku otrzymał zadanie odcięcia objętej powstaniem Warszawy. Węgrzy wyżej od zobowiązań wobec III Rzeszy postawili tysiącletnią przyjaźń z Polakami. Początkowo Węgrzy pomagali Armii Krajowej poprzez dostarczanie amunicji oraz wskazywanie bezpiecznych korytarzy do transportu zaopatrzenia. Węgierscy żołnierze jak się szacuje pomogli również uratować życie około 2 tys. cywilów. Z czasem współpraca z AK była coraz bardziej otwarta. W filmie wystąpili świadkowie tamtych wydarzeń.

 

Po projekcji filmu uczestnicy przyznali, że ten fragment historii polsko-węgierskiej nie był im znany.

 

W poniedziałek od godziny 19:00 odbędzie się jeszcze w Domu Parafialnym tradycyjna biesiada węgierska.

Warto zapoznać się z aktualnym rozkładem jazdy, aby nie było niespodzianek na przystanku. Można to uczynić chociażby na naszym portalu, w zakładce ,,rozkład jazdy”.

 

 

Uroczystości połączone były ze wspomnieniem przypadającej w dniach 3 i 4 września dywersją niemiecką. Dlatego chociażby, aby podkreślać jaka była prawda historyczna i odkłamywać propagandę wytworzoną Josepha Goebelsa, która z Polaków będących w Bydgoszczy ofiarami, próbowała zrobić wręcz katów.

 

- Wolna Polska w Bydgoszczy była raptem 19 lat. Ta patriotyczna bydgoska społeczność potrafiła zbudować Bydgoskie Bataliony Obrony Narodowej, Straż Obywatelską, które przy pełnej świadomości agresji Niemców wspomagały Wojsko Polskie – mówił radny wojewódzki Roman Jasiakiewicz - Te wydarzenia, które miały miejsce 3 i 4 września 1939 roku, ostrzał wojska polskiego wycofującego się przez Niemców, obrona mieszkańców Bydgoszczy polskiego wojska, nazwana została później w propagandzie Goebelsa ,,Bydgoska Krwawa Niedziela”. Polacy nie mogą tego stwierdzenia używać! To określenie niemieckie.

 

 

 

Na Cmentarzu Bohaterów Bydgoszczy spoczywają ofiary masowych egzekucji dokonywanych po 5 września, gdy do miasta wkroczyły wojska Wermachtu. Znajdują się tam też symboliczne groby samorządowców; nie wiemy gdzie znajdują się ich szczątki, stąd też nigdy nie doczekali się godnego pogrzebu. Mowa chociażby o ówczesnym prezydencie Bydgoszczy Leonie Barciszewskim.

 

- Bydgoszcz jak mało miejsc w Polsce zasługuje na to, aby rocznice 1 września czcić w sposób szczególny – mówił wicewojewoda Józef Ramlau. - Bydgoszcz stała się miejscem na niebywałą skalę męczeństwa Polaków w pierwszych dniach 1939 roku.

 

W dalszej części swojej wypowiedzi wicewojewoda mówił o pewnej niesprawiedliwości dziejowej, bowiem kaci bydgoszczan w większości uniknęli kary. Wspomniał o pewnym naziście, który doczekał spokojnie starości w Argentynie.

 

 

W imieniu żołnierzy września 1939 roku głos zabrał płk. Bogdan Jagodziński, prezes Związku Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych, który jak zawsze wygłosił bardzo wzruszające przemówienie - Szczytne hasło Bóg, Honor i Ojczyzna przyświecało ofiarnej służbie dla ojczystego kraju. Setki tysięcy polegli na różnych frontach II wojny światowej, w obozach, miejscach represji.

 

Oprócz wojska za oprawę uroczystości odpowiadali harcerze. Pełnili oni wartę honorową przy grobach, nie reagując na to, że z nieba lały się litry wody. Ktoś nawet stwierdził, że wypełniali jako młodzi Polacy swój patriotyczny obowiązek.