Zarzut ten stawiał już na sesji Rady Powiatu Inowrocławskiego radny Ireneusz Beśka, w listopadzie ubiegłego roku. Dotarliśmy do ,,kart drogowych” inowrocławskiego szpitala, które potwierdzają fakt wykonywania podróży na trasie Szpital – Toruń, w dni posiedzeń Sejmiku, z dyrektorem Patalasem na pokładzie.

 

Takie postępowanie może budzić kontrowersje, bowiem radnym za udział w pracach Sejmiku przysługuje dieta, będąca zwrotem kosztów pełnienia mandatu. Zwyczajowo przyjęte jest również, iż radni w dniu obrad samorządu jakiegokolwiek szczebla, uzyskują bezpłatny dzień pracy.

 

Z kart do których dotarliśmy wynika, że Eligiusz Patalas w dniu 22 grudnia 2014 roku (sesja budżetowa) wyjechał o godzinie 8:00, służbowym samochodem, w trasę Szpital – Toruń – Szpital, z której wrócił o godzinie 15:00. Według karty samochód pokonał tego dnia 88 km.

 

Również 88 km na identycznej trasie radny przebył w dniu 26 stycznia 2015 roku. Ze szpitala wyjechał o godzinie 9:00, zaś wrócił z powrotem o godzinie 15:30. Identyczne godziny przypadły również w dniu 2 marca 2015 roku.

 

24 kwietnia 2015 roku ze Szpitala samochód z dyrektorem wyruszył o godzinie 7:30, aby o godzinie 9:30 zakończyć 42 km podróż do Torunia. Według karty mamy zatem 2 godziną podróż. Następnie o godzinie 13:00 radny Patalas ruszył w dalszą podróż, niestety nie jesteśmy wstanie odczytać miejsca docelowego, wiemy natomiast, iż był to dystans 75 km.

 

Podróże na trasie Szpital – Toruń – Szpital odnotowano również na posiedzenia w dniach 22 czerwca 2015, 24 sierpnia 2015, ) 28 września 2015.

 

Dokładna przyczyna pożaru na chwilę obecną nie została ustalona, nie wyklucza nikt podpalenia.

 

Mieszkańcy twierdzą, iż obok palących się pojazdów wcześniej przejeżdżał kilkukrotnie samochód. W pewnym momencie słychać było trzask, a następnie zauważono, że pojazdy się palą.

 

 

Poseł Łukasz Schreiber stwierdził, że mamy obecnie sytuację, gdy PO z PSL od trzech kadencji rządzi w Sejmiku, PO z SLD drugą kadencję rządzi Bydgoszczą, zaś od kilku miesięcy PiS rządzi państwem.

 

- Może stwarzać to sytuację, gdy jedni na drugich przerzucają odpowiedzialność, czego kto nie zrobił. My proponujemy, że zamiast się przerzucać odpowiedzialnością, za co nam nikt nie podziękuje, bo mieszkańcy Bydgoszczy nie po to wybierali nas do parlamentu i uczynili kogoś prezydentem tego miasta, aby mówić teraz, że przez przeciwników nie udało się czegoś rozwiązać. Jestem przekonany, że mieszkańcy oczekują od nas skuteczności i współdziałania w tych sprawach – złożył propozycję na konferencji prasowej poseł Łukasz Schreiber - Dzisiaj wszyscy możemy mieć sukces, bo każdy gdzieś rządzi. Jeżeli te sprawy zaniedbamy, to wszyscy będziemy mieli porażkę.

 

Schreiber wraz z europosłem Kosmą Złotowskim i grupą miejskich radnych uważa, że należy wypracować lokalnie porozumienie i opracować mapę zadań wspólnie do wykonania. Zdaniem parlamentarzysty obok podnoszonej w mediach drogi S-10 i Uniwersytetu Medycznego, jest to również ważna sprawa ulokowania w Bydgoszczy platformy multimodalnej oraz wywalczenia korzystnych zapisów przy reformie prokuratury.

 

100 dni kontra 3 tys. dni

Zanim poseł Schreiber przedstawił propozycję współdziałania, radni miejscy PiS przedstawili swoisty ,,raport otwarcia”, odnosząc się tym samym do stawianym im przez bydgoską PO zarzutów.

 

- Mam wrażenie, że to nie Platforma Obywatelska rządziła przez 8 lat Polską, a Rafał Bruski nie rządził Bydgoszczą, ale ktoś związany z PiS-em – ocenia radny Tomasz Rega – Teraz oczekuj się od nas w 100 dni zrealizowania tego, czego rząd Platformy Obywatelskiej i prezydent Bruski nie byli wstanie zrobić w 8 lat.

 

Zdaniem Regi wystarczyło 15 podpisów posłów, aby pod obrady parlamentu poprzedniej kadencji wszedł projekt ustawy mogący utworzyć w Bydgoszczy Uniwersytet Medyczny – Ważny działacz PO Zbigniew Pawłowicz wyszedł z tą inicjatywą dopiero w kampanii wyborczej, gdy wiadomo było, że Platforma Obywatelska już nie będzie rządzić – wyjaśniał Rega, zarzucając, iż próbuje się zrzucić całą odpowiedzialność za powodzenie inicjatywy na PiS.

 

- Jeżeli ktoś mówi, że od Prawa i Sprawiedliwości zależy sprawa Uniwersytetu Medycznego, bo mamy większość, to jest tylko częściowa prawda. Częściowa, bo to nie jest decyzja polityczna, a w programie PiS nie było obietnicy powołania Uniwersytetu Medycznego. Posłowie PiS będą głosować również, część będzie głosować za, a część przeciw. Chodzi o to, aby zebrać ponad 231 głosów, niech opozycja też dostarczy tych głosów – mówił europoseł Kosma Złotowski.

 

Natomiast radny Rafał Piasecki odniósł się do nagonki na rząd PiS w związku z budową dróg ekspresowych. Piasecki przypomniał, że w 2010 roku brakowało tylko politycznej decyzji rządu o budowie drogi ekspresowej S-5, która powinna powstać najpóźniej do 2014 roku. Do dzisiaj nie wbito pierwszej łopaty, co świadczy o tym, iż to rząd PO-PSL stoi za kilkuletnimi opóźnieniami w realizacji budowy dróg w naszym regionie. Piasecki wyjaśnił również, iż zabiegi o budowę drogi S-10 powinny być dla nas priorytetem, ale droga do realizacji tej inwestycji jest jeszcze dość długa, wbrew temu co mówią politycy PO. Piasecki szacuje opóźnienia związane z działalnością poprzedniego rządu na 5 lat.

-Ewa Kopacz tu w Bydgoszczy deklarowała powstanie Zarządu Dorzecza Wisły. Obietnica ta przez kolejny rok nie została zrealizowana, została przez rząd zapomniana. Jako radni ten budynek jednak adoptowaliśmy, bo prezydent tłumaczył, że trzeba przygotować pod Zarząd Dorzecza Wisły ten budynek. Efekt tego jest taki, że podobno dzisiaj my za to odpowiadamy, że nikt nie wniósł ustawy o nowelizację prawa wodnego w ciągu 100 dni – wypominał poseł Schreiber, tłumacząc, że w praktyce projekt ten nie przeszedł nawet stadium konsultacji międzyresortowych.

 

- Chciałbym zapytać czy to jest skuteczny sposób walki o Bydgoszcz? - kontynuował Schreiber. W jego opinii przygotowany przez poprzedni rząd plan budowy dróg, tuż przed końcem kadencji, zawiera dwa razy tyle inwestycji, niż posiadamy obecnie możliwości finansowych.

 

W południe na Starym Rynku uwagę mieszkańców przyciągały spacerujące konie z jeźdźcami, którym towarzyszyły emblematy KOD oraz flagi Unii Europejskiej. Chciano w ten sposób wyrazić protest przeciwko zwolnieniu trójki specjalistów z hodowli w Janowcu Podlaskim i mianowaniu na stanowisko nowego prezesa działacza związanej z PiS partii Solidarnej Polski.

 

- Wszystkie trzy osoby były od wielu lat związane z hodowlą koni – mówiła na Starym Rynku w Bydgoszczy Julia, reprezentująca środowisko hodowców koni – Zbudowanie dzisiejszej potęgi polskiej hodowli koni arabskich było możliwe dzięki ich zaangażowaniu. Hodowla to nie budynki, wybiegi czy stajnie, ale to są ludzie, którzy swoją pozycję zawdzięczają swojej pracy a nie nominacją politycznym. Nie możemy stracić tak wybitnych specjalistów, bo Polski na to po prostu nie stać.

 

{gallery}stories/2016/3/kod{/gallery}

 

Były prezes hodowli Marek Trela cieszy się międzynarodowym uznaniem, stąd też został wybrany szefem Światowej Organizacji Konia Arabskiego.

 

Podczas happeningu w Bydgoszczy zbierane były podpisy pod petycją w tej sprawie do prezydenta Andrzeja Dudy.

 

- Zawsze byliśmy przeciwko metropoliom w ogóle, czyli temu, aby duże miasta otrzymywały jakieś ekstra pieniądze. Dlatego, że te ekstra pieniądze, to są pieniądze, który później zabraknie w Mogilnie, Rypinie czy Żninie. Zawsze byliśmy za rozwojem zrównoważonym. Jeżeli dzisiaj jest mowa o odejściu od metropolii, to popieramy – wyjaśniał na konferencji prasowej europoseł Kosma Złotowski - Mówiliśmy zawsze, że jesteśmy owszem za metropolią bydgoską, kiedy te nieszczęsne metropolie zostaną umiejscowione w naszym porządku prawnym. Jeżeli jest mowa o wycofaniu się z takiego projektu metropolizacji, to jesteśmy z tego powodu zadowoleni.

 

Goszczący przed dwoma tygodniami w naszym województwie wicepremier Jarosław Gowin dał do zrozumienia, iż rząd planuje obecnie utworzyć tylko metropolię na Śląsku.

 

Podczas piątkowej wizyty w Inowrocławiu wiceminister Bartosz Kownacki mówił, że utworzenie Obrony Terytorialnej to zadania na długie lata, ale z punktu widzenia obronności kraju jest to niezbędne - Dobrym przykładem funkcjonowania takiej obrony terytorialnej jest Szwajcaria, gdzie nikomu nie opłaca się wkraczać zbrojnie, wiedząc iż spotka się z oporem społeczeństwa – tłumaczył na konferencji prasowej Kownacki.

 

- Jako Ruch Narodowy od samego początku walczymy o wzmocnienie potencjału obronnego - zarówno w wymiarze ogólnokrajowym, jak i regionalnym. Jako pierwsi głosiliśmy potrzebę budowy Obrony Terytorialnej. Silna armia oparta o rodzimy przemysł obronny to warunek niezależności państwa – komentują wypowiedzi Kownackiego kujawsko-pomorskie struktury Ruchu Narodowego.

 

Ruch Narodowy stawia również postulat udostępnienia mieszkańcom strzelnicy w każdym powiecie, w celu utrzymywania umiejętności strzeleckiej przez cywilów na wypadek wojny.