Zdaniem Kieraja osoba, której dotyczyła skargi, nie pojawiła się na posiedzeniu komisji, gdyż przebywała w tym momencie szpitalu. Radny Kaczmarek miał wówczas stwierdzić w ramach żartu, że w szpitalu ,,dla czubków”.
Natychmiast z odpowiedzią ruszył radny Kaczmarek, który stwierdził, że takie słowa na posiedzeniu komisji nie padły, ale w jej przerwie.
- Żałuję, że to posiedzenie nie było nagrywane, bo wówczas byście mogli się dowiedzieć jak pan radny Kieraj wypowiada się na mój temat – kontrował zarzuty Kaczmarek.
Przewodniczący Rady Miejskiej Tomasz Marcinkowski wyraził ubolewanie, że taka sytuacja w ogóle nastąpiła, pouczając obu radnych, że publiczne obrady to nie miejsce do prowadzenia tego typu dyskusji.