Fakty polityczne w tej sytuacji są następujące – większego udziału Torunia w porcie chce Urząd Marszałkowski, który jest większościowym udziałowcem i posiada ponad 70% udziałów. Zmiana nazwy portu na Bydgoszcz – Toruń, wymagać będzie zmiany statutu, do czego jest potrzebne przynajmniej 75% głosów, których Urząd Marszałkowski nie posiada. Z kolei Miasto Bydgoszcz ma 22,6% udziałów, czyli o niecałe 3% za mało, aby móc tę decyzję samodzielnie zablokować. Dużo zależeć będzie zatem od spółki Państwowe Porty Lotnicze, która posiada 6% udziałów.
Urząd Marszałkowski wskazuje, iż przez ostatnie lata w głównej mierze odpowiadał finansowo za utrzymanie bydgoskiego lotniska. Uznano ostatnio, iż dodatnie członu Toruń wpłynie na szybszy rozwój lotniska, chociażby z powodu większej rozpoznawalności w świecie. Toruń musiałby wcześniej dokapitalizować lotnisko kwotą 5 mln zł.
Na przeciwnym biegunie staje prezydent Bydgoszczy, który wypomina władzom portu (mianowanym przez marszałka), że nie wykorzystały całej dotacji unijnej w poprzedniej perspektywie finansowej. Zdaniem władz Bydgoszczy, Toruń znacząco zyska na prestiżu dokładając do lotniska jednorazowo 5 mln zł. Dla porównania z wyliczeń bydgoskiego ratusza wynika, że Miasto Bydgoszcz na funkcjonowanie lotniska wydało już ponad 63 mln zł.