Do takich osób zaliczyć można publicystkę tygodnika ,,Polityka” Ryszardę Socha, która w jednym z lipcowych wydań opublikowała artykuł pt. ,,Nie tędy woda”. Przedstawia ona szereg argumentów, które mają obalać wizję wielkiego cudu gospodarczego opartego na autostradach wodnych na Wiśle. Publikację rozpoczyna od obnażenia propagandowego rejsu promocyjnego, wskazując, że gdyby wiezione kontenery nie były puste to nie udałoby się dopłynąć do celu.

Wielu karmi się współczesnymi obrazkami z portów nadreńskich: sunie barka za barką, sznurem, w odległości 50-60 m. Zakładają, że u nas będzie podobnie. Wystarczy zrobić z rzekami coś tam. W tym przekonaniu utwierdza ich część naukowców – pisze w ,,Polityce” Ryszarda Socha.

Wskazuje ona, iż postęp techniczny sprawił, że czasy w których dużą rolę odgrywał transport śródlądowy nie wrócą. Na dodatek w państwach europejskich znaczenie tej formy transportu cały czas spada – z danych niemieckiego Federalnego Urzędu Statystycznego wynika, że w 2016 roku stanowił on zaledwie 4,8% niemieckiego transportu.

Autorka krytycznie odnosi się również do dość powszechnych prób wzorowania się na niemieckich szlakach wodnych - Bo Wisła czy Odra to jednak ani Ren ani Dunaj, chociaż politycy i część naukowców zapamiętale snują takie analogie. Obie nasze rzeki toczą o wiele mniej wody niż Ren czy Dunaj z osobna. Renem statki pełnomorskie docierają aż do Duisburga. Czy Wisłą mogłyby dajmy na to do Torunia?

Cytowany jest ekspert ds. żeglugi kpt. Marek Błuś, który zauważa, że w Polsce w przeciwieństwie do Niemiec tereny przemysłowe nie znajdują się blisko szlaków wodnych. W jego opinii dla powodzenia wodnego cudu gospodarczego trzeba by dodatkowo przenieść Hutę Katowice do Bydgoszczy, wówczas można by ją zaopatrywać w rudę transportowaną drogą wodną z Brazylii.