- Takie postępowanie nie buduje zaufania wśród udziałowców, jeżeli dominujący udziałowiec stawia na wstępie mniejszościowego pod ścianą – komentuje w rozmowie z nami radny Tomasz Rega - Dzisiaj najważniejszą sprawą jest uzyskanie biegłego rewidenta, aby móc się skutecznie odwołać i uzyskać licencję na grę w I lidze. Sprawa herbu nie jest w tym momencie najistotniejsza.
Być może chodzi właśnie o sytuację finansową spółkę, w tym przede wszystkim brak opinii biegłego rewidenta, które mogą okazać się przeszkodami nie do przeskoczenia przy przyznawaniu licencji. Zagrywka nowego właściciela zmierzać może w kierunku, zrzucenia odpowiedzialności za ewentualny brak licencji na mniejszościowego udziałowca – Stowarzyszenie Piłkarskie ,,Zawisza”. Z odpowiedzi na interpelacje radnego Jarosława Wenderlicha wynika, że Rada Nadzorcza spółki WKS Zawisza Bydgoszcz SA powołała biegłego rewidenta 14 kwietnia br. Od tego momentu minęły już prawie dwa miesiące i brak opinii biegłego wskazywać może na to, że na drodze stanęły poważne przesłanki, które uniemożliwiły jej wydanie.
- Jesteśmy gotowi zawsze pomóc klubowi – deklaruje Jerzy Mickuś, reprezentujący Stowarzyszenie Piłkarskie ,,Zawisza”. Jak nas poinformował mniejszościowy udziałowiec, gdyby były jakieś wymogi licencyjne, to nie powinno być problemu, aby użyczyć licencji klubowi na partnerskich zasadach. Oczekiwanie przedstawione przez nowego prezesa Artura Czarneckiego, w którym domaga się oddania wszystkich praw dożywotnio, odbierane jest jednak jako zaporowe. W praktyce bowiem od niego zależałby los całej tradycji Wojskowego Klubu Sportowego Zawisza, zaś pierwsze wrażenie jakie sobą zaprezentował, raczej nie budzi zaufania.
W swoim oświadczeniu Czarnecki zarzuca Stowarzyszeniu Piłkarskiemu, że usilnie dąży do paraliżu funkcjonowania spółki.