Jesteś tutaj: Home

Rada Miasta Bydgoszczy zaczyna konkurować z kabaretami (opinia)

Napisane przez  Łukasz Religa Opublikowano w Bydgoszcz poniedziałek, 29 kwiecień 2019 00:08

Tuż przed świętami, w ramach refleksji z okazji 673 urodzin Bydgoszczy, wskazywałem iż Rada Miasta na własne życzenie degraduje swoje znaczenie w procesie miastotwórczym oraz złożyłem bydgoszczanom życzenia  odrodzenia się standardów w tym organie, aby nie naśladować najgorszych wzorców z polityki parlamentarnej. Kilka dni później radni dali popis już na całego, prezentując się od najgorszej strony.

 

Od kilku lat elementem obrad sesji Rady Miasta Bydgoszczy są wystąpienia obywatelskie, w trakcie których mieszkańcy mogą poruszyć (oczywiście po wcześniejszym uzgodnieniu) ważne dla siebie kwestie. Pierwotnie odbywały się one na początku sesji, ale od kilku miesięcy mamy nowy zwyczaj, że jest to koniec sesji. Jeden z panów, aby zachęcić radnych do inwestowania w ekologiczny tabor autobusowy, czekał od godziny 10:00 do około godziny 23:00. Czekał całkowicie za darmo, gdy radni za ten dzień pracy zainkasują grubo powyżej tysiąca złotych.

 

Wspomniany mieszkaniec mógł przez cały dzień obserwować jak funkcjonuje bydgoski samorząd, jak są wykorzystywane płacone przez niego podatki. Podejrzewam, że najlepszego wrażenia z bydgoskiego ratusza nie wyniósł. Mógł bowiem posłuchać dwugodzinnej dyskusji o ojcu Tadeuszu Rydzyku z Radia Maryja – o tym wątku napisze szerzej później. Trwającej podobną ilość czasu dyskusję radnych o Paradzie Równości, która zakończyła się niczym, bowiem radny wnioskujący o ten punkt, w którym chciał skrytykowania przez Radę Miasta udzielenia przez prezydenta miasta patronatu nad tym wydarzeniem, ale po kilku godzinach zrozumiał, że większość Rady raczej poprze Paradę i wniosek wycofał. Mieszkaniec był też świadkiem dość niecodziennej sytuacji, jak doszło do przerwania na chwilę obrad, bowiem prowadzący sesję wiceprzewodniczący musiał za potrzebą do toalety. Fizjologia ma takie potrzeby, ale prezydium RM liczy czterech członków, obowiązek wytrwania do końca sesji poczuł jednak tylko jeden z członków. Dobrze jednak, że dzięki wiceprzewodniczącemu udało się te obrady doprowadzić do końca.

 

Najgorsze emocje z radnych ,,wyszły” jednak w kwestii dyskusji nad apelem do premiera w sprawie ojca Tadeusza Rydzyka oraz nowego kampusu Akademii Muzycznej. Apel teoretycznie dotyczył Akademii, ale z zachowania klubu Koalicji Obywatelskiej jasno wynikało, że bez nawiązań do Redemptorysty tracił na znaczeniu. Klub ten liczył, że kierując do premiera słowa:

Przykład łatwości, z jaką Rząd Pana Premiera poświęca kilkuletnie działania i starania samorządu terytorialnego w sprawie inwestycji, która bezdyskusyjnie wpłynęłaby na rozwój nauki i kultury w kraju i na świecie, na rzecz inicjatywy, za którą stoi rządowy apologeta, wystawia na dużą próbę relacje pomiędzy samorządami w całym kraju i Rządem, stawia również pod dużym znakiem zapytania realizację „uzgodnionych” i „zapisanych w dokumentach” inwestycji.

 

...nagle zwiększy szansę na realizację inwestycji, którą swoją drogą strona rządowa deklarowała w Kontrakcie Terytorialnym. Taką postawą bydgoscy samorządowcy mogli wywołać jednak tylko niechęć. W dyskusji pojawiła się szansa na kompromis, bowiem po tym jak wiceprzewodniczący RM z SLD Ireneusz Nitkiewicz zasugerował, aby mimo wszystko dążyć do kompromisu, radni PiS-u chcieli poprzeć apel do premiera o Akademie Muzyczną, jeżeli z apelu zniknęłyby nawiązania do toruńskiego zakonnika. Jak tłumaczył radny Jarosław Wenderlich wygranym takiego apelu byłby Toruń, który poprzez dyplomatyczne podejście znacznie łatwiej przyciąga inwestycje rządowe. Klub Koalicji Obywatelskiej tę propozycję zbudowania kompromisu jednak odrzucił.

 

W głosowaniu okazało się jednak, że część radnych koalicji się zagapiła i przegłosowano zmiany do stanowiska likwidujące nawiązanie do dyrektora Radia Maryja. Wywołało to konsternacje, wzajemne żale radnych koalicji co widać na naszym nagraniu:

 

Do tego głosowania wracano jeszcze przez prawie kolejną godzinę sesję, co tylko pokazuje jak kluczowy był dla niektórych radnych ten apel.

 

Z drugiej strony można powiedzieć, że mieszkańcy przychodząc na sesję Rady Miasta mają za darmo kabaret, gdy za taką rozrywkę w instytucjach kultury trzeba drogo płacić. Robienie jednak z organu stanowiącego gminy kabaretu źle prorokuje przyszłości miasta.

 

Wrócę jeszcze do swojego tekstu z 18 kwietnia. Użyłem w nim kilku ważnych zdań napisanych w dziele ,,O powinnościach” przez rzymskiego polityka Marka Tulliusza Cycerona. Pozwalam sobie jeszcze raz użyć ten cytat, jak będzie trzeba to będę do niego wracał aż ,,do bólu”:

Ci, co stoją na czele Rzeczypospolitej, mają zachować te dwa przepisy Platona: pierwszy, tak strzec dobra swych obywateli, iżby we wszystkich swoich czynnościach nań się oglądali, zapomniawszy o własnym pożytku; drugi, czuwać z równą troskliwością nad całą Rzecząpospolitą, aby poświęcając swe starania jednej jakiej części, innych nie opuszczali. Rząd Rzeczypospolitej, równie jak opieka, sprawowany być ma ku pożytkowi tych, którzy są poruczeni, a nie tych, którym jest poruczony. Ci, o mają na pieczy jedną tylko część obywateli, inne zaniedbują, wprowadzając do Rzeczypospolitej najszkodliwszą zarazę, rozterki i niezgodę, za czym idzie, (…) że mało kto dba o wszystkich.

 

I jeszcze cytat z 17 kwietnia, gdy w tej samej sali w której wydarzyły się te niezbyt chwalebne zdarzenia, odbywała się urodzinowa sesja Rady Miasta. Przedstawicielka Muzeum Mydła i Historii Brudu (wyróżnionego w tym roku Medalem Kazimierza Wielkiego) Daria Kieraszewicz wyraziła wobec radnych następujące życzenia - Mojego wspólnika i mnie dzieli wszystko, od poglądów religijnych po po polityczne, po naszej historie rodzinne, natomiast łączy nas to, że oboje uwielbiamy Bydgoszcz. Non stop się kłócimy na wszystkich tych polach, ale cały czas dzielnie współpracujemy i tego państwu życzę w Roku Wolności, w dniu urodzin Bydgoszczy, żebyście potrafili współpracować jak my.

 

Podejrzewam, że za 4 lata gdy skończy się kadencja, nie będziemy pamiętali żadnej wypowiedzi z ostatniej sesji, ale refleksja pani Kieraszewicz ma szansę być zapamiętana długo. Słowa Cycerona które przytoczyłem mają ponad 2 tys. lat, bo to co mądre zostaje na długo, a to co głupie szybko uchodzi. Zapewne za 10-15 lat mało kto będzie wiedział kto zasiadał w kadencji 2019-2024 w Radzie Miasta Bydgoszczy.