Jesteś tutaj: Home

Wydawany za publiczne pieniądze periodyk krytycznie o miejskich instytucjach kultury

Napisane przez  Łukasz Religa Opublikowano w Bydgoszcz czwartek, 27 kwiecień 2017 01:00
Radna Grażyna Szabelska Radna Grażyna Szabelska

Przeprowadzenie konkursu na stanowisko dyrektora Teatru Polskiego wydawało się w dobie transparentności instytucji publicznych rzeczą naturalną. Wywołał on jednak wśród części pracowników, chcących zachować status quo, dość duży opór, o którym zrobiło się w mediach głośno. Prezydent Rafał Bruski się nie ugiął i można by powiedzieć, że sprawa jest zamknięta – nie do końca, bowiem dużą dezaprobatę tym co się stało wyraża Biuletyn Informacji Kulturalnej, czyli popularny ,,BIK”.

Wydawcą BIK jest Miejskie Centrum Kultury, czyli finansowana przez Miasto Bydgoszcz jednostka organizacyjna. Zadaniem MCK jest m.in. realizowanie polityki kulturalnej miasta. Z założenia celem BIK jest promocja wydarzeń kulturalnych, które odbywają się w Bydgoszczy. Redakcja BIK, czyli osoby wynagradzane z publicznych pieniędzy, pozwala sobie również na realizowanie swojej polityki publicystycznej. W kwietniowym numerze redaktor naczelny Michał Tabaczyński wyraża w swoim felietonie niezadowolenie faktem, że dyrektorem teatru nie został na kolejną kadencję Paweł Wodziński, ale komisja konkursowa zdecydowała się powierzyć tę misję Łukaszowi Gajdzisowi.

 

Padają stwierdzenia, iż wybór Gajdzisa może być dla Teatru Polskiego zmianą na gorsze. W odbiorze ten felieton może zatem podważać wiarygodność teatru, który również jest finansowany z budżetu miasta. Podważana jest również w felietonie wiarygodność wieloletniego dyrektora Opery Nova Macieja Figasa, który jako członek komisji konkursowej poparł Gajdzisa. Pada sugestia, że Figas mógł działań na zlecenie polityczne marszałka województwa, który skrytykował kontrowersyjny spektakl wystawiony za poprzedniego dyrektora teatru (w ramach festiwalu współfinansowanego przez województwo).

 

Na Radzie Miasta

Dość duża autonomia redakcji BIK została poruszona na środowej sesji Rady Miasta przez radną Grażynę Szabelską. Z jednej strony krytykowała ona, iż publiczny periodyk w felietonach naczelnego realizuje jednostronną wizję polityczną. Radna również ubolewała, iż w BIK nie znajduje się miejsce dla twórczości zasłużonych bydgoskich literatów jak Wiesława Trzeciakowskiego, który napisał kiedyś ważną książkę dla pamięci o pomordowanych w czasie II wojny światach bydgoszczanach.

 

Skandale ważniejsze od frekwencji?

Zastępca prezydenta Iwona Waszkiewicz na jednej z konferencji prasowych przyznała, że poparła Łukasza Gajdzisa w komisji konkursowej, gdyż w jej opinie jego propozycje repertuarowe dają nadzieję na poszerzenie widowni Teatru Polskiego, czyli na odczuwalne zwiększenie frekwencji, z którą najlepiej nie jest.

 

Otwartą polemikę wobec takiego myślenia wyraża w BIK redaktor Tabaczyński, zaznaczając, że istnieje również ważny aspekt promocyjny teatru – Czy miastu (tym słowem określam to, co zwykle określa się słowem wywołującym ból zębów: włodarze) zależy na wyniku frekwencyjnym bardziej niż na promocyjnym aspekcie instytucji kultury i czy istnieją okoliczności, w których można poświęcić jeden aspekt na rzecz drugiego? Nie mam gotowych odpowiedzi na te pytania, ale dobrze byłoby uczynić z nich temat poważnego namysłu.