Pamięci tysięcy Polaków, rodaków z kresów wschodnich, ofiar rzezi ukraińskiej w latach 1939-1942 – czytamy na tablicy- Okrucieństw nie mających w sobie podobnych. Duchowieństwu, ojcom i matkom, starcom, młodzieży i dzieciom zastrzelonym zarzniętych, zarąbanym siekierami, zakutymi widłami.
Profesor Kotzbach jest także fundatorem tej tablicy. Jego matka Helena walczyła w szeregach Armii Krajowej. Jego rodzina zaś pochodzi z kresów wschodnich, stąd też szczególne znaczenie mają dla niego wydarzenia właśnie ze wschodnich terenów dawnej Polski.
Roman Kotzbach był w przeszłości opozycjonistą Solidarności, tworzył podziemne radio. Umieszczenie tablicy w kościele wywołuje kontrowersje wśród niektórych bydgoskich dziennikarzy, o czym świadczą publikację prasowe. Zgodności co do wydarzeń z Wołynia nie ma także polski Sejm, o czym świadczy odrzucenie przez posłów koalicji rządzącej zapisów, że na kresach wschodnich miało miejsce ludobójstwo.